wtorek, 14 lutego 2012

Taktyczny desant śmigłowcowy





Po raz pierwszy w dotychczasowej działalności dydaktycznej Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Lądowych we Wrocławiu podchorążowie drugiego roku studiów drugiego stopnia specjalności wojsk zmechanizowanych uczestniczyli w szkoleniu programowym w 25. Brygadzie Kawalerii Powietrznej w Leźnicy Wielkiej na temat „Pluton zmechanizowany w składzie taktycznego desantu śmigłowcowego (TDŚ)”.

9 lutego br. o godz. 12:15 kompania zmechanizowana, działając w składzie odwodu manewrowego dowódcy dywizji zmechanizowanej, w składzie taktycznego desantu śmigłowcowego wykonała rajd na stanowisko dowodzenia brygady zmechanizowanej rozmieszczone w rejonie północny-wschód miejscowości Leźnica Wielka. Po dziesięciominutowym szturmie, którego celem była dezorganizacja systemu dowodzenia poprzez zniszczenie organów dowodzenia i węzła łączności przeciwnika, pododdziały, po wykonaniu zadania, zostały ewakuowane drogą powietrzną zgodnie z zamiarem dowódcy dywizji. Tak przebiegł ostatni dzień praktycznego szkolenia podchorążych.

Zajęcia realizowano w trzech etapach. Etap pierwszy polegał na omówieniu zasad bezpieczeństwa i podstaw wykorzystania śmigłowców w działaniach taktycznych. Następnie podchorążowie praktycznie ćwiczyli współdziałanie żołnierzy i pododdziału zmechanizowanego ze śmigłowcami. Ostatni etap stanowiło dowodzenie plutonem zmechanizowanym w składzie taktycznego desantu śmigłowcowego.

Podczas pierwszych dwóch etapów realizowanych w oparciu o Ośrodek Szkolenia Aeromobilno-Spadochronowego (OSAS) podchorążowie zostali zapoznani z zasadami użycia i wykorzystania śmigłowców podczas działań taktycznych, w tym: z zasadami załadunku i desantowania z pokładu śmigłowców, zachowania się żołnierzy po opuszczeniu śmigłowców w różnych sytuacjach taktycznych oraz desantowania ze śmigłowców z przyziemienia i zawisu.

Kulminacją trzydniowych zajęć w Leźnicy Wielkiej było ćwiczenie praktyczne, podczas którego podchorążowie mieli za zadanie zaplanować i wykonać rajd z wykorzystaniem śmigłowców transportowych Mi-8 i Mi-17 na wyznaczone obiekty w ugrupowaniu przeciwnika.Było to trudne zadanie, ponieważ obiekt rajdu oraz teren działania musiały być wyznaczone w oparciu o mapy i zdjęcia lotnicze, a przeciwnikiem broniącym obiektów byli żołnierze 1 batalionu kawalerii powietrznej z Leźnicy Wielkiej, których chlebem powszednim są rajdy w głąb ugrupowania przeciwnika. Sytuacja mogła się zatem różnie rozwinąć - stwierdził główny organizator zajęć, kierownik Zakładu Działań Połączonych WSOWL pułkownik doktor Lech Plezia. Siatka na kota Łódź

W szkoleniu uczestniczyło także pięciu kadetów z francuskiej Akademii Wojskowej Saint-Cyr Coëtquidan, odbywających staż w Wyższej Szkole Oficerskiej Wojsk Lądowych w ramach wymiany edukacyjnej. Francuscy kadeci bez problemu wkomponowali się w proces przygotowania podchorążych do działań w wymiarze powietrzno-lądowym, jak i w samym działaniu w głębi ugrupowania przeciwnika.

Zajęcia realizowane w oparciu o kadrę i obiekty 25 BKPow. stanowią istotny element programu kształcenia podchorążych studiów drugiego stopnia na kierunku wojsk zmechanizowanych z przedmiotu Dowodzenie Pododdziałami Zmechanizowanymi w okresie specjalizacji zawodowej. Nad bezpieczeństwem i prawidłowym przebiegiem szkolenia podchorążych czuwali: kadra Ośrodka Szkolenia Aeromobilno-Spadochronowego z porucznikiem Michałem Makuchem na czele, szef szkolenia i piloci 1 dywizjonu lotniczego 25 BKPow. oraz organizatorzy szkolenia: pułkownik doktor Lech Plezia, major Marcin Bielewicz i starszy sierżant Waldemar Filipowski (do 2010 roku instruktor OSAS).

Autor: mjr Marcin Bielewicz

sobota, 11 lutego 2012

Zwycięzca aukcji WOŚP uczestniczył w szkoleniu górskim




Szczecin. Zwycięzca aukcji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy pan Paweł Samotyja z Nowej Soli w dniach 8-9.02.2012 roku uczestniczył w szkoleniu górskim z żołnierzami 1 batalionu Błękitnej Brygady.

Do koszar 22 batalionu piechoty górskiej w Kłodzku Paweł Samotyja dotarł już w dniu 7 lutego w godzinach wieczornych. Niecodziennego gościa przywitał pułkownik Daniel Butryn, zastępca dowódcy 12 Brygady Zmechanizowanej, której to pododdział od 30 stycznia szkoli się w rejonie Kotliny Kłodzkiej. Pułkownik Butryn wraz z kapitanem Maciejem Jóźwiakiem, dowódcą kompanii, przedstawili zwycięzcy aukcji program zajęć oraz zapoznali z terenem, na którym odbywa się szkolenie górskie. Następnie wyznaczeni żołnierze zapoznali gościa z podstawowym uzbrojeniem i wyposażeniem będącym na wyposażeniu pododdziału. Kolejnym elementem wtorkowego wieczoru było wydanie umundurowania i dopasowywanie ekwipunku żołnierskiego: hełmu, kamizelki taktycznej. Szef szkolącej się kompanii chorąży Krzysztof Klimkowicz nie zapomniał również o przygotowanym specjalnie na tę okazję plecaku. Pierwsza noc spędzona w koszarach i na żołnierskim łóżku minęła dla Pawła bardzo szybko. Rano, zgodnie z terminarzem zajęć, o godzinie 6:00 pobudka, szybkie śniadanie, toaleta i przygotowanie do zajęć. Po pobraniu i nałożeniu wymaganego ekwipunku Paweł Samotyja stanął na zbiórce razem z żołnierzami podporucznika Michała Miedzielskiego, gdzie przydzielono mu jakże wymowny kryptonim „Pięć sześćset” (od kwoty, za jaką wylicytował udział w szkoleniu górskim). Krótki instruktaż i wymarsz na pas taktyczny. Opiekunem nowego żołnierza plutonu, jego „dobrym duchem” został starszy kapral Jakub Gabryś, dowódca drużyny z 2 kompanii piechoty zmotoryzowanej. „Pluton - Baczność” - padła komenda porucznika Miedzielskiego i rozpoczęło się szkolenie. W związku z tym, że Paweł Samotyja lubi sport i każdą dziedzinę związaną z wysiłkiem fizycznym, a jak podkreślił w swojej charakterystyce: Lubię przygody, a uczestnictwo w tym szkoleniu na pewno należy do jednej z nich i żadnej taryfy ulgowej mieć nie muszę, plan dwudniowego szkolenia został opracowany zgodnie z życzeniem gościa. Na początek przez cztery godziny szkolenia taktycznego Paweł Samotyja, dzięki pomocy swojego dobrego ducha i pozostałych żołnierzy plutonu, opanował podstawowe techniki posługiwania się bronią, działanie na patrolu, prowadzenie rozpoznania obiektów i rejonów, udzielanie pierwszej pomocy i sposoby ewakuacji rannego w działaniach bojowych. Poziom adrenaliny i zadowolenia w organizmie naszego gościa wzrastał z każdym wykonywanym z olbrzymim zapałem zadaniem taktycznym. O ogromnym zaangażowaniu Pawła w szkolenie niech świadczą słowa, które wypowiedział podczas udzielania pomocy wyjątkowo opornemu i będącemu w szoku rannemu: „Nie p…..l, to tylko draśnięcie”. Po kilkakrotnym przećwiczeniu wszystkich zaplanowanych zagadnień i krótkiej chwili odpoczynku, przed żołnierzami, jak i też przed „Pięć sześćset” kolejne zadanie. Dowódca plutonu porucznik Miedzielski, po przeszkoleniu Pawła z podstaw topografii, orientowania się w terenie i pracy na mapie postawił zadanie do wykonania marszu. Przed plutonem trasa o długości 20 kilometrów marszu, co prawda w pięknej zimowej scenerii Kotliny Kłodzkiej, ale pod górę. I ten sprawdzian nasz gość zaliczył śpiewająco.

Po powrocie z zajęć, zdaniu oporządzenia i wyczyszczeniu broni, nieziemsko zmęczony, ale zadowolony Paweł Samotyja spędził kolejną noc w żołnierskiej izbie. Na drugi dzień na Pawła czekały kolejne wyzwania. Rano, przy porannej mgle, wyposażony w hełm i gogle Paweł Samotyja zameldował się na zbiórce do szkolenia z załogami kołowych transporterów opancerzonych Rosomak. Prawie 30 kilometrowa jazda w przedziale bojowym Rosomaka wywołała rumieńce na twarzy „Pięć sześćset”. Rosomaki to rewelacyjna rzecz, czuć moc w silniku, ale dzisiaj jeszcze raz poszedłbym na zajęcia taktyczne z chłopakami - podsumował przejazd po górskich, zaśnieżonych i krętych drogach Paweł Samotyja, czym wywołał ogólny podziw i szacunek wśród wielu żołnierzy. Kolejnym elementem pobytu zwycięzcy aukcji WOŚP był udział w szkoleniu narciarski w ośrodku szkolenia piechoty górskiej „Jodła” w Zieleńcu. Tam instruktor z 1 batalionu piechoty zmotoryzowanej porucznik Marek Sikorski zaprezentował zasady szkolenia narciarskiego i sprawdził umiejętności narciarskie niecodziennego gościa. Po stwierdzeniu, że ma do czynienia z osobą, dla której jazda na nartach nie stwarza żadnego problemu, porucznik Sikorski przedstawił sposoby ewakuacji rannego na stoku górskim w działaniach taktycznych (rannym oczywiście był Paweł Samotyja). Na zakończenie wizyty w Zieleńcu porucznik Sikorski z ogromną przyjemnością pasował Pawła na honorowego narciarza 1 batalionu piechoty zmotoryzowanej.

Czas w wojsku mija bardzo szybko. Drugi dzień pobytu Pawła Samotyji na szkoleniu również dobiegał powoli końca. Na zbiórce żołnierzy pułkownik Sławomir Kocanowski, dowódca 1 batalionu piechoty zmotoryzowanej, podziękował Pawłowi za wsparcie Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, za przyjazd i wspólne szkolenie. Na zakończenie wręczył gościowi certyfikat potwierdzający udział w szkoleniu górskim z żołnierzami przygotowującymi się do misji w Afganistanie. Jestem pod ogromnym wrażeniem i mam wielki szacunek do Waszego zawodu - rozpoczął zaskoczony prezentem Paweł Samotyja. Podziękował wszystkim żołnierzom za możliwość zrealizowania swojej przygody i życzył zebranym pomyślności i szczęśliwego powrotu z misji. Do zobaczenia w przyszłym roku - powiedział na zakończenie wizyty Paweł i obiecał, że weźmie udział w następnej edycji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy i że na pewno wygra kolejną licytację wspólnego szkolenia z żołnierzami. Czyszczenie dachów Łódź

O wystawioną po raz pierwszy przez 12 Brygadę Zmechanizowaną na licytację Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy ofertę dwudniowego szkolenia w górach dla jednej osoby, w terminie 8-9 lutego lub 15-16 lutego 2012 roku „walczyło” 14 osób. Na kilka minut przed jej zakończeniem rozgorzała się zacięta walka. Najwyższą cenę, aż 5.600,00 złotych zaoferował właśnie jej zwycięzca Paweł Samotyja.

Autor: kpt. Janusz Błaszczak

Żołnierze z bazy Giro



Służba w bazie Giro to nie tylko wykonywanie zadań operacyjnych, to także współpraca z afgańskimi żołnierzami, lokalną społecznością i wojskami koalicji.

Poruszanie się po trudnym terenie w warunkach zimowych wymaga od żołnierzy niezwykłych umiejętności. Tych umiejętności nie można odmówić żołnierzom por. Grzegorza Madeja ze szwadronu kawalerii Samodzielnej Grupy Powietrzno-Szturmowej. Niektórzy żołnierze tego pododdziału to doświadczeni „misjonarze”, dla których jest to 4 albo 5 zmiana, to doświadczenie procentuje. Wyciąganie MRAPA z głębokiej zaspy trwało nie dłużej niż 3 minuty, po których patrol był kontynuowany. Zabezpieczenie działań realizowanych w miejscowościach to specjalność mojego plutonu, moi żołnierze są w stanie bezpiecznie wejść i wyjść niemal w każdą wieś – powiedział por. Madej.

Po niewielkich trudnościach z przejechaniem do miejsca docelowego, grupa polskich żołnierzy udała się na spotkanie. Zgodnie z głęboko zakorzenioną tradycją afgańską, rozmowy ze starszyzną najlepiej prowadzić przy herbacie. Gospodarz domu, częstując swoich gości, przyjmuje ich do domu prawie jak swoich, to oznaka, że można rozmawiać na wspólnej płaszczyźnie. Zwyczaj ten zakorzeniony jest w kodzie honorowym Pasztunów, zgodnie z którym prawo gościnności „Malemastia” nakazuje udzielić gościny nawet największemu wrogowi. Wbrew pozorom nasza tradycja nie odbiega tak daleko od afgańskiej, w końcu w dawniejszych czasach powiedzenie: „Gość w dom, Bóg w dom” nie było tylko pustym zwrotem, ale żywym zwyczajem. Inne, powszechnie znane afgańskie przysłowie mówi: „Ka sell moni wokli hu bia ba ham jargietta kie nii” tzn. "Jeśli zabijesz 100 osób, nie rozwiążesz problemu (ze względu na rodziny, które będą się chciały zemścić na tobie). Jeśli jednak zrobisz dobrą jirgę (spotkanie starszych), pozwoli ci to rozwiązać każdy problem".

Dobra znajomość realiów i kultury Afganistanu to podstawa dla oficera CIMIC (ang. Civil-Military Cooperation) specjalnie szkolonego w tym kierunku.

W czasie patrolu oprócz polskich żołnierzy udaje się wykorzystać armię i policję afgańską. Ich znajomość terenu i realiów ułatwia wykonywanie naszych zadań, bez naszych przyjaciół bylibyśmy ślepi i głusi – stwierdził kpt. Adam Fuk, dowódca bazy Giro. Odpowiednie ich wykorzystanie wymaga dużego wysiłku, ale to procentuje. Podstawą w nawiązaniu dobrych relacji pomiędzy stroną polską i afgańską mają relacje interpersonalne pomiędzy dowódcami – dodał dowódca bazy Giro. Słowa kpt. Fuka potwierdził dowódca ANP (ang. Afghan National Police) por. Nasrulla: Jesteśmy bardzo wdzięczni za pomoc logistyczną Polaków. Bez was nie przetrwalibyśmy zimy w Giro. Także na patrolu wiedząc, że za plecami mamy naszych sojuszników, którzy nie opuszczą nas w potrzebie, pozwala nam czuć się pewnie. Mamy duże zaufanie do dowódcy bazy.

Podobne zdanie o Polskim Kontyngencie Wojskowym ma zastępca komendanta AUP (ang. Afghan Uniformed Police) w Giro sierż. Kadir. Jego klan paszaii z polskimi żołnierzami ściśle współpracuje od paru lat. Raz na patrolu, w czasie walki i ostrzałów, wyciągałem rannego od postrzału żołnierza. Pomimo tego, że ubrany był w ciężką kamizelkę i miał na sobie dużo sprzętu, udało mi się odciągnąć go w bezpieczne miejsce – powiedział sierż. Kadir. Przez skromność nie dodaje, że na IX zmianie został odznaczony „Hero Of Battle Group” przez dowódcę Zgrupowania Bojowego „Bravo”. Widziałem tych dzielnych policjantów walczących ramię w ramię z żołnierzami polskimi, byłem świadkiem ich śmierci. Ci ludzie to wypróbowany sojusznik Wojska Polskiego w tym rejonie – podkreślił dowódca CIMIC por. Pędzik.

Kpt. Adam Fuk zauważył: Giro, to tak małe miejsce, że tu jesteśmy dosłownie „skazani” na współpracę, bez tego utknęlibyśmy w miejscu. Zabezpieczenie przed ptakami ostatnio przyjechali do nas żołnierze z 842 kompanii z Dakoty i wydawało się, że byli zaskoczeni naszym życzliwym podejściem. Z tymi słowami zgodził się dowódca kompanii kpt. Allan Godsell: Przebicie się do Giro wymagało od nas ponad trzech dni ciężkiej pracy, gdy w końcu o 23:00 zjawiliśmy się w Giro, byliśmy wyczerpani, polscy żołnierze zaskoczyli nas, oferując ciepłą zupę – niby niewiele, ale dla nas to naprawdę dużo znaczyło. Następnie dodał: To był początek naszej współpracy. Wspólnie z kpt. Fukiem rozwiązaliśmy niejeden problem. Pozytywne przyjęcie naszego pododdziału przez polskich żołnierzy w Giro chcemy opisać w gazecie stanowej „Black Hills Pioneer Newspaper”, być może uda się nam umieścić ten artykuł w gazecie ogólnokrajowej, wtedy całe Stany dowiedzą się o odważnych polskich żołnierzach z Giro – zakończył kpt. Allan Godsell.

Autor: por. Tomasz Pędzik

piątek, 10 lutego 2012

Podhalańczycy na międzynarodowych zawodach sportów zimowych



W terminie od 28 stycznia do 3 lutego 2012 r. żołnierze 21 Brygady Strzelców Podhalańskich wzięli udział w Międzynarodowych Brygadowych Mistrzostwach Sportów Zimowych „10th DEU ARMORED INTERNATIONAL MILITARY SKIING CHAMPIONSHIPS 2012” w Niemczech.

Całą 8 osobową reprezentację 21 Brygady, a zarazem polskich żołnierzy pod przewodnictwem ppor. Bartosza Stosza wystawił 22 karpacki batalion piechoty górskiej z Kłodzka. Żołnierze rozpoczęli przygotowania do zawodów dużo wcześniej, lecz z uwagi na brak śniegu dopiero w styczniu odbyło się główne zgrupowanie w Zieleńcu.

Podhalańczycy zakwaterowani byli w miejscowości Bischofmais, a biegi odbyły sie w miejscowości Regen w Niemczech. Zawody uroczyście rozpoczęły się zbiórką w dniu 29 stycznia w godzinach wieczornych. Rozpoczęcie poprzedziło szereg instruktaży oraz czas na wybór odpowiedniego sprzętu.

W czasie zawodów rozegrano cztery konkurencje z podziałem na grupy wiekowe oraz na żołnierzy w służbie i rezerwie. Rozegrano: slalom gigant, biatlon, zawody w konkurencji narciarstwa tourowego na 7,1 km (indywidualnie) oraz drużynowo patrol wojskowy. Reprezentacja z Kłodzka wzięła udział w biegu tourowym oraz w patrolu drużynowym. Z pierwszej konkurencji, jaką był slalom gigant zrezygnowano ze względu na trudność trasy oraz związane z tym niebezpieczeństwo odniesienia kontuzji przed najważniejszym startem drużynowym w patrolu wojskowym. Czas ten wykorzystano na dodatkowe treningi.

W dniu 31 stycznia 2012 r. o godz. 13:00 rozpoczął się bieg na nartach tourowych ze startu wspólnego. Na trasie biegu, którego długość wynosiła 7,1 km, trzeba było wykazać się umiejętnościami biegania, podchodzenia pod górę, jak i zjazdu. W wyniku rywalizacji w kategorii, w której wzięli udział nasi żołnierze na najlepszej lokacie, bo 4, uplasował się st. szer. Łukasz Wąsowicz, na 5 - st. chor. Piotr Markowski, 6- ppor. Piotr Stykowski. Pozostali zajęli dalsze 8 i 10 miejsce.

1 lutego drużyna 21. BSP rozpoczęła kolejne treningi. Zapoznano żołnierzy szczegółowo z trasą patrolu i obowiązującymi na niej warunkami bezpieczeństwa podczas strzeleń i rzucania granatem.

Kolejny dzień to start w najbardziej wyczekiwanym patrolu wojskowym, w którym podhalańczycy reprezentowali Polskę. Start nastąpił o godzinie 10:00. Jako pierwsza na trasę wyruszyła drużyna Bułgarii, a 5 minut później nasz zespół. Patrol polegał na przebiegnięciu na nartach dwóch pętli (każda po 3,8 km) oraz jednej 600 metrowej. Regulamin biegu zakładał, że cały zespół musi mieć na sobie obciążenie minimum 55 kg, co dawało około 11 kg na jednego żołnierza. Na trasie trzeba było wykazać się umiejętnościami w strzelaniu, rzucaniu granatem, marszem na fokach oraz umiejętnościami ratowniczymi. Ostatnia 600 metrowa pętla to transport rannego na noszach, które przenoszone były na plecach jednego z żołnierzy przez całą trasę.

Polscy żołnierze zameldowali się na mecie z czasem 1 godz. i 20 minut, co ku wielkiej radości okazało się wspaniałą drugą lokatą. Z podhalańczykami wygrał tylko zespół żołnierzy ze Szwajcarii, który był świetnie przygotowany. Kolejne trzecie miejsce, już ze stratą aż 20 minut do Polaków, zajęli Bułgarzy. Lokata, którą zajęli żołnierze z Kłodzka świadczy o wysokim profesjonalizmie podhalańczyków w porównaniu z innymi europejskimi armiami.

Walka na zawodach odbywa się w dwóch strefach, fizycznej i psychicznej, w myśl zasady: „Najpierw poddaje się umysł, a potem ciało”. Nie jest to konkurencja dla indywidualistów. Jeśli ktoś w zespole jest silniejszy, musi myśleć o słabszych. Najsłabszy zaś nie może się poddać, gdyż tym samym dyskwalifikuje swoją drużynę.

To duży sukces, z którego się bardzo cieszymy. Daliśmy z siebie wszystko - podkreśla dowódca drużyny ppor. Bartosz Stosz.

Wieczorem o godz. 18:00 rozpoczęła się ceremonia dekoracji zwycięzców w poszczególnych konkurencjach oraz zamknięcia mistrzostw.

Żołnierze zwiedzili także miasto, w którym odbywały się mistrzostwa i zapoznali się ze sprzętem niemieckiej piechoty górskiej.

W zawodach udział wzięli:

* ppor. Bartosz STOSZ – kierownik zespołu
* ppor. Piotr STYKOWSKI – zawodnik
* st. chor Piotr MARKOWSKI – zawodnik
* st. kpr. Dominik WALKOWIAK – zawodnik
* st. kpr. Andrzej PINKIEWICZ – zawodnik
* kpr. Maciej DARDZIKOWSKI – zawodnik
* st. szer. Łukasz WĄSOWICZ – zawodnik
* st. szer. Bartłomiej ŻUREK – zawodnik

Autor: kpt. Konrad Radzik, fot.: ppor. Bartosz Stosz

czwartek, 9 lutego 2012

Wojska Lądowe 2012 - rok jakości szkolenia



Podsumowanie działalności Wojsk Lądowych z perspektywy ostatniego roku, koordynacja bieżącej działalności oraz wskazanie priorytetów aktywności największego komponentu sił zbrojnych w 2012 roku były tematem roboczego spotkania w Zegrzu koło Warszawy.

Do zegrzyńskiego Centrum Szkolenia Łączności i Informatyki przybyli 7 oraz 8 lutego 2012 roku żołnierze kierownictwa Dowództwa Wojsk Lądowych, jak również dowódcy jednostek bezpośrednio podległych. Trwającej dwa dni odprawie rozliczeniowo - koordynacyjnej Wojsk Lądowych przewodniczył Dowódca Wojsk Lądowych generał broni Zbigniew Głowienka wspierany przez Szefa Szkolenia Wojsk Lądowych generała dywizji Marka Tomaszyckiego oraz pełniącego obowiązki Zastępcy Dowódcy - Szefa Sztabu Wojsk Lądowych generała brygady Marka Mecherzyńskiego. Spotkanie dowódców było okazją do pogłębionej refleksji nad obecnym stanem i perspektywami rozwoju Wojsk Lądowych w latach 2013-2022.

W trakcie odprawy dokonano oceny stopnia realizacji zadań w 2011 roku. Skupiono się na koordynacji podstawowych zadań i problemów bieżącej działalności Wojsk Lądowych.

Głównymi obszarami omawianymi podczas roboczego spotkania były zagadnienia dotyczące postępującej transformacji Wojsk Lądowych. Priorytetami działania pozostają kwestie doskonalenia zdolności Wojsk Lądowych do realizacji zadań w ramach zobowiązań narodowych i sojuszniczych. Zdolność do prowadzenia operacji obronnej, proces profesjonalizacji oraz modernizacji technicznej wyznaczają kierunki zasadniczych działań również w 2012 roku. Istotnym elementem działalności Wojsk Lądowych pozostaje przygotowanie jednostek do aktywności operacyjnej poza granicami państwa.

Uczestnicy odprawy poświęcili wiele uwagi na omówienie uwarunkowań procesu szkolenia dowództw, sztabów i wojsk w 2012 roku. Wskazano obszary aktywności, które stanowią wyznacznik skutecznego i efektywnego szkolenia Wojsk Lądowych. Ważnym czynnikiem powodzenia procesów szkoleniowych jest racjonalne obniżanie kosztów. W praktyce oznacza to między innymi: szkolenie w ramach zgrupowań specjalistycznych wojsk, komasowanie uzbrojenia i sprzętu wojskowego na poligonach, jak również intensyfikację wykorzystania symulatorów i trenażerów, z uwzględnieniem systemu JCATS.

Niezbędne jest racjonalne gospodarowanie limitami środków bojowych i materiałowych. Kontynuowane będą prace zmierzające do nowelizacji dokumentów szkoleniowych i operacyjnych. Tworzenie nowej jakości wojska będzie wyrażać się w wysiłkach zmierzających do kontynuowania prac umożliwiających działanie Wojsk Lądowych w warunkach sieciocentrycznego pola walki.

Odprawa stanowiła okazję do omówienia podstawowych problemów służby wojskowej w warunkach zawodowych sił zbrojnych. Dokonano oceny stanu dyscypliny w jednostkach Wojsk Lądowych oraz oceny dyscypliny żołnierzy poza koszarami w 2011 roku. Przedstawiono wnioski w zakresie przestrzegania prawa w jednostkach Wojsk Lądowych w świetle przeprowadzonych kontroli. Swoimi spostrzeżeniami podzielili się przedstawiciele Wojskowej Prokuratury Okręgowej oraz Komendy Głównej Żandarmerii Wojskowej.

Nie ma mowy o profesjonalnym wojsku bez dyscypliny. Mamy prawo wymagać od zawodowych żołnierzy świadomego oraz odpowiedzialnego stosowania norm społecznego zachowania zarówno w życiu służbowym, jak i pozasłużbowym - zauważył generał Głowienka.

Dowódca Wojsk Lądowych w uznaniu wysokich wyników w szkoleniu, dyscyplinie oraz działalności służbowej w 2011 roku wyróżnił tytułem przodującego pododdziału i podziękował dowódcom: 1. dywizjonu przeciwlotniczego 4. Zielonogórskiego Pułku Przeciwlotniczego dowodzonego przez podpułkownika Andrzeja Izydorczyka, 1. batalionu piechoty zmotoryzowanej 17. Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej dowodzonego przez podpułkownika Tomasza Biedziaka, 1. batalionu inżynieryjnego 5. Pułku Inżynieryjnego dowodzonego przez podpułkownika Krzysztofa Owczarka, 1. batalionu piechoty zmotoryzowanej 12 Brygady Zmechanizowanej dowodzonego przez podpułkownika Sławomira Kocanowskiego, 3. dywizjonu artylerii rakietowej 5. Lubuskiego Pułku Artylerii dowodzonego przez podpułkownika Ryszarda Różyckiego oraz 2. kompanii szturmowej 18. batalionu powietrznodesantowego 6. Brygady Powietrznodesantowej dowodzonej przez kapitana Kamila Sworackiego.

Generał broni Zbigniew Głowienka uhonorował dyplomami uznania za wzorowe wykonanie zadań służbowych i osiągnięcie wyróżniających wyników w szkoleniu w 2011 roku: 100. batalion łączności Brygady Wsparcia Dowodzenia Wielonarodowego Korpusu Północno-Wschodniego dowodzony przez podpułkownika Wiesława Gwoździa, 3. dywizjon artylerii rakietowej 23. Śląskiego Pułku Artylerii dowodzony przez podpułkownika Pawła Świtalskiego, dywizjon przeciwlotniczy 1. Brygady Pancernej dowodzony przez podpułkownika Krzysztofa Krawczyka, kompanię wydobywania i oczyszczania wody 1. Brzeskiego Pułku Saperów dowodzoną przez kapitana doktora Tomasza Harciarka oraz Ośrodek Szkolenia batalionu zabezpieczenia szkolenia Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych w Poznaniu dowodzony przez kapitana Rafała Materę.

Z rąk generała Głowienki wyróżnienie odebrał również Podoficer Roku Wojsk Lądowych młodszy chorąży Wojciech Jackowski z 17. Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej z Międzyrzecza.

Społeczne problemy służby wojskowej znalazły odzwierciedlenie w wystąpieniu dziekana Wojsk Lądowych księdza pułkownika Marka Karczewskiego. Podniósł on kwestie etyki zawodu żołnierza.

Przedstawiciel Departamentu Prasowo-Informacyjnego Ministerstwa Obrony Narodowej przybliżył problematykę udostępniania informacji publicznej w resorcie. Szef Wydziału Informacji Publicznej Beata Kozerawska przedstawiła założenia oraz wyjaśniła dylematy związane z funkcjonowaniem jednostek wojskowych w sferze prawnych aspektów informowania publicznego.

Odprawa w części szkoleniowej poświęcona była bieżącym zagadnieniom służbowym. Uczestnicy roboczego spotkania wiele uwagi poświęcili problematyce zrealizowanych ćwiczeń, w tym prowadzonego w ubiegłym roku największego od kilku lat ćwiczenia Wojsk Lądowych pod kryptonimem „Dragon 11”, w którym wzięło udział ponad 7000 żołnierzy polskich oraz amerykańskich i kanadyjskich, wykorzystujących ponad 1500 jednostek sprzętu i uzbrojenia wojskowego. Podniesiono kwestie przygotowania ćwiczeń planowanych do przeprowadzenia w 2012 roku w kontekście narodowym oraz sojuszniczym. Ujęto kwestie współpracy międzynarodowej.

Rozmawiano o uwarunkowaniach wykorzystania systemów wsparcia dowodzenia C3IS Jaśmin oraz Szafran podczas ćwiczeń i treningów. Zasadniczym celem tych działań jest zwiększenie efektywności dowodzenia oraz kierowania wojskami.

Analizowano problematykę gotowości Wojsk Lądowych do działania w sytuacjach kryzysowych. Rozmawiano o doskonaleniu współdziałania z pozamilitarnymi strukturami obronnymi państwa. Podniesiono kwestię włączenia się wydzielonych sił i środków Wojsk Lądowych do zabezpieczenia organizacji mistrzostw Europy w piłce nożnej EURO 2012.

Roczna odprawa w naturalny sposób wywołała refleksje na temat zmian w systemie zaopatrywania logistycznego Wojsk Lądowych czy planowania zadaniowego. Wiele uwagi poświęcono problemom zmian organizacyjnych oraz dyslokacyjnych dotyczących jednostek wojskowych i garnizonów. W tym kontekście oczywistym tematem podejmowanym w dyskusji były dylematy kadrowe, z uwzględnieniem problematyki Narodowych Sił Rezerwowych, gotowości bojowej i mobilizacyjnej oraz modelu przebiegu służby wojskowej w korpusie podoficerów.

Wszyscy uczestnicy odprawy zgodnie oceniają, że najbliższe miesiące przyniosą zawodowemu Wojsku Polskiemu nowe, dynamiczne wyzwania.

Rok 2012 powinien być w Wojskach Lądowych czasem jakości szkolenia - podsumował generał broni Zbigniew Głowienka. Dla zainteresowanych siatka na balkon warszawa.

Autor: ppłk Tomasz Szulejko, fot.: st. chor. Grzegorz Litwin

środa, 8 lutego 2012


W dniu 9 lutego br. odbędą się uroczystości pogrzebowe śp. gen. broni Henryka Szumskiego.

Uroczystości rozpocznie msza żałobna odprawiona w intencji zmarłego w Katedrze Polowej Wojska Polskiego o godz. 10:30. Po nabożeństwie nastąpi odprowadzenie trumny z ciałem na Cmentarz Wojskowy na Powązkach, gdzie o godz. 12:20 odbędzie się ceremonia pogrzebowa.

W uroczystościach wezmą udział przedstawiciele najwyższych władz państwowych, kierownictwa Ministerstwa Obrony Narodowej, Sił Zbrojnych RP, środowisk wojskowych, organizacji społecznych oraz stowarzyszeń kombatanckich i byłych żołnierzy zawodowych.

69. rocznica bitwy pod Zaborecznem i Różą


Bój pod Wojdą w dniu 30 grudnia 1942 r. będący odpowiedzią na niemieckie represje przesiedleńcze wobec ludności Zamojszczyzny, miał bardzo duże znaczenie psychologiczne, gdyż dał początek powszechnego oporu ludności wiejskiej w innych rejonach okupowanego kraju. Pod wpływem zdecydowanych działań polskiej organizacji konspiracyjnej na Zamojszczyźnie w grudniu 1942 r. i styczniu 1943 r., Niemcy zaprzestali akcji przesiedleńczo-osadniczej, a ich uwaga została skierowana na likwidację ruchu partyzanckiego. Pod kryptonimem „Sonderaktion” zorganizowali kolejną akcję, podczas której zamierzyli rozprawić się z zapleczem ruchu konspiracyjnego, a to oznaczało kolejną pacyfikację wsi. Niemieckie siły policyjne wsparte wojskiem liczyły ok. 2000 ludzi. Okupant zamierzał rozpocząć działania od gminy Krynice, gdzie schronili się uchodźcy wysiedleni ze wsi powiatu zamojskiego i hrubieszowskiego.


Dysponując informacjami o planowanych niemieckich działaniach przeciwpartyzanckich, kierownictwo polityczne i wojskowe ruchu ludowego z obwodu tomaszowskiego podjęło decyzję o zaatakowaniu sił pacyfikacyjnych w rejonie Zaboreczna. Po ewakuacji ludności z tej i okolicznych miejscowości, dowódca obwodu tomaszowskiego mjr Franciszek Bartłomowicz nakazał koncentrację w tym rejonie sił partyzanckich skupionych w Batalionach Chłopskich wchodzących w skład podokręgu IV „B”. Poszczególne pododdziały BCh: 3. kompania dowodzona przez por. Jana Głogowskiego ps. „Głowacki”; 4. kompania, dowódca por. Stanisława Burda – ps. „Burski”; 5. kompania pod dowództwem st. wachm. Piotra Mielnika ps. „Szczerbiński” i 11. kompania, którą dowodził sierż. Bronisław Piasecki ps. „Lis”, liczyły ogółem 400 ludzi i zostały rozmieszczone w następujących miejscowościach: Romanówka, Zaboreczno, Niemirówek, Majdan Wielki oraz lasach i zagajnikach: Zadnowski i Buczyna.

W dniu 1 lutego 1943 r. połączone siły niemieckie liczące ok. 600 żołnierzy podeszły pod Zaboreczno. Walki rozpoczęły niemieckie pododdziały, które w pierwszej fazie zostały odparte ogniem partyzanckiej broni ręcznej i maszynowej. Następnie zajmujące skrzydłowe pozycje 3. i 5. kompania ruszyły do natarcia mającego okrążyć Niemców. Zamiar nie udał się, gdyż nieprzyjaciel zdołał się już wycofać w kierunku Niemirówka. Kilkugodzinna walka przyniosła sukces kompaniom BCh. Na tym jednak walka nie zakończyła się. Około południa prawie 100-osobowy pododdział niemiecki wykonał pozorowane natarcie na pozycje partyzanckie, chcąc sprowokować kontratak i wciągnąć bechowców w zasadzkę, którą urządzili na rogatkach m. Antoniówka i w Lesie Lipczyńskim. Po odparciu tego natarcia, około godz. 13:00 Niemcy podjęli kolejne natarcie na Buczynę, ale i tym razem partyzanci twardo bronili swoich pozycji. Chcąc „zmiękczyć” pozycje partyzanckie, do akcji weszła niemiecka artyleria. Niemcy ponownie ruszyli do szturmu, ale i tym razem atak został odparty. Kolejne natarcie przy wsparciu sił niemieckich przybyłych z Krynic spotkało się z silnym oporem partyzanckich kompanii. Nieprzyjaciel jednak nie ustępował. Po skoncentrowaniu wszystkich sił na jednym kierunku, około godz. 16:00 nastąpił szturm, który przyniósł Niemcom powodzenie. Wyczerpane walką i niedostatkiem amunicji, kompanie partyzanckie musiały się wycofać z zajmowanych pozycji pod Zaborecznem. 5. Kompania po zatrzymaniu się na odpoczynek w m. Róża, nie wystawiając ubezpieczenia, została zaskoczona przez okrążających ją Niemców. Partyzantom udało się przerwać pierścień okrążenia, z wyjątkiem rannych, którzy zostali zastrzeleni na miejscu. Pościg niemiecki został zatrzymany przez pododdział szturmowy AK, który urządził zasadzkę pod wsią Dominikanówka. Do walki sukcesywnie włączały się kolejne oddziały AK i BCh z powiatu tomaszowskiego. Walki z niemiecką ekspedycją karną były stoczone również w dniu 4 lutego pod Długim Kątem oraz pod Lasowcami w dniu 5 lutego.

W czasie walk pod Zaborecznem i Różą straty BCh wyniosły 20 partyzantów, w tym 16 zabitych. Niemcy stracili 26 zabitych.

Komendant niemieckiej ekspedycji, która miała rozbić zgrupowane oddziały BCh, był bardzo zaskoczony ogromnym oporem i sprawnością działania partyzantów. W raporcie wysłanym do władz bezpieczeństwa dystryktu ocenił to starcie jako początek powstania na Zamojszczyźnie.

Zbrojne wystąpienie oddziałów BCh i AK na Zamojszczyźnie spowodowało zaprzestanie na kilka miesięcy akcji wysiedleńczej. Przedłużający się opór ludności polskiej i partyzantów paraliżował niemieckie plany kolonizacji Zamojszczyzny. Sprawa Zamojszczyzny stała się przedmiotem zainteresowań najwyższych władz Rzeszy. Od 15 czerwca do 15 lipca 1943 r. podjęły one jeszcze jedną akcję pacyfikacyjną pod kryptonimem „Wehrwolf”.

Bibliografia:

1. Boje polskie 1939-1945, pod red. prof. Krzysztofa Komorowskiego. Warszawa 2009.
2. Dzieje oręża polskiego, pod red. prof. Wiesława Jana Wysockiego. Warszawa 2000.

Autor: ppłk Ryszard Najczuk

Pierwsze takie wcielenie

Po raz pierwszy w Szkole Podoficerskiej Wojsk Lądowych im. gen. bryg. Franciszka Seweryna WŁADA w Poznaniu ruszyło szkolenie podoficerskie ochotników służby przygotowawczej.

W Wojsku Polskim szkolenia służby przygotowawczej odbywają się od 2010 roku. Na V turnusie szkolonych jest obecnie prawie 700 żołnierzy w centrach szkolenia Wojsk Lądowych w całym kraju.

W poznańskiej Szkole Podoficerskiej Wojsk Lądowych rozpoczęło się szkolenie służby przygotowawczej na pierwszy stopień podoficerski do Narodowych Sił Rezerwowych.

45 ochotników, w tym 8 kobiet, zameldowało się w stolicy Wielkopolski. Przyjechali z całego kraju, żeby rozpocząć szkolenie podoficerskie w ramach służby przygotowawczej. Po zakończeniu szkolenia ochotnicy będą mogli podpisać kontrakty z Narodowymi Siłami Rezerwowymi i zająć stanowiska kaprali.

Dla każdego żołnierza wcielenie - pierwszy dzień w wojsku to bardzo ważne wydarzenie. Zapamiętuje się go na długo, a po latach służby z wielkim sentymentem wspomina. To dzień, kiedy rozpoczyna się przygoda z mundurem i armią, a poborowy nie mówi o sobie już cywil, tylko z dumą podkreśla, że jest żołnierzem.

Ochotnicy zameldowali się na biurze przepustek poznańskich koszar przy ulicy Wojska Polskiego. Po pierwszym w swojej karierze wojskowym posiłku, każdy z przybyłych musiał przejść proces wcielenia: spotkanie z lekarzem, psychologiem, kadrowcem, finansowcem oraz wypełnienie wielu dokumentów. Obowiązkowa była również wizyta u fryzjera, gdzie długość wszystkich fryzur została po wojskowemu zunifikowana do przysłowiowego pół milimetra. Z nową fryzurą i po wizycie w łaźni każdy odebrał swój pierwszy mundur.

Dla 45 wcielonych rozpoczyna się pięciomiesięczny okres wyczerpującego szkolenia. Kurs ukończą tylko najlepsi – krótko podsumował pierwszy dzień w wojsku starszy chorąży sztabowy Marek KAJKO – komendant Szkoły Podoficerskiej Wojsk Lądowych z Poznania.

Wszystkim nowo wcielonym życzymy powodzenia.
Autor: chor. Marcin Szubert

wtorek, 7 lutego 2012

Jak zostać (dobrym) dowódcą


Czasami w komentarzach na moim blogu pojawiają się pytania o to, co ja dla armii zrobiłem. Zastanawiam się, czy pisać o wszystkich inicjatywach, ale wówczas nachodzi mnie obawa, że ktoś zarzuci mi próbę autogloryfikacji. Zatem daruję sobie. O tym, co zrobiłem, wiedzą moi podwładni, może pamiętają przełożeni. I to wystarczy.
Natomiast sprowokowany tymi „trudnymi” pytaniami odniosę się do kwestii rozwoju żołnierza na własny przykładzie. Bo do takiej godności jak Dowódca Wojsk Lądowych nie dochodzi się łatwo. Przynajmniej dla mnie była to długa i ciężka droga.
Każdy dowódca plutonu jednostki liniowej marzy o tym, by zostać dowódcą kompanii, każdy dowódca kompanii pragnie dowodzić batalionem, zaś dowódca batalionu chciałby przewodzić brygadzie itd. I to jest jak najbardziej naturalne - w niczym nieodbiegające od realiów innych armii świata.
Ważne jednak, żeby na tej drodze wyróżniać się spośród innych wieloma cechami właściwymi dla dowódcy. Żeby przejść wszystko, co dla danego szczebla dowodzenia jest przewidziane. Programowe szkolenia do ćwiczeń ze strzelaniem amunicją bojową. Inspekcje i kontrole przełożonych, które mają ocenić zdolność bojową dowodzonego pododdziału. Surowo ale obiektywnie. Bez taryfy ulgowej. Dopiero tak zdany egzamin jest przepustka do myślenia o kolejnym szczeblu dowodzenia.
Kiedy byłem pułkownikiem, dowódcą 16 PDZ w Elblągu, a był to rok 1998, ówczesny dowódca Pomorskiego Okręgu Wojskowego, gen. T. Bazydło powiedział mi „Drogi Waldemarze, o szlifach generalskich możesz myśleć, jak zaliczysz pozytywnie ćwiczenie dywizyjne i kilka inspekcji”.
Dla mnie było to oczywiste. Nie wyobrażałem sobie, że może być inaczej. I tak się stało - dywizja przeszła dobrze przez wymagania bardzo surowego, ale wyjątkowo obiektywnego i sprawiedliwego dowódcy, jakim zapamiętałem gen. Bazydłę. I tak było, gdy dowodząc 11 LDKPanc. zdawałem inspekcję jednocześnie kilkoma jednostkami, w tym dwoma brygadami kawalerii pancernej. Było to wielkie ćwiczenie i wielkie wyzwanie. Kierownik ćwiczenia, ówczesny Dowódca Wojsk Lądowych gen. E. Pietrzyk, narzucił „diabelskie” tempo działań. Bardzo wymagający Szef Inspekcji, gen. P. Makarewicz, ocenił pozytywnie przygotowanie dywizji. To jest największa satysfakcja dla dowódcy.
Obserwując wyścig do awansów za wszelką cenę nigdy, jako dowódca, nie godziłem się z protekcją i „kolesiostwem”. Bo tak wykreowani dowódcy nigdy się nie sprawdzają w boju. Teraz, gdy o awansach decydują kadrowcy, którzy prowadzą „statystykę kadrową”, nie można liczyć na skuteczny system weryfikacji i kwalifikowania do kolejnych stanowisk. Choć personalni wmawiają wszystkim, że to polityka kadrowa z prawdziwego zdarzenia. Tymczasem stworzono system doboru mocno obciążony wadliwymi kryteriami, które są wykorzystywane właśnie przez kadrowców w celach tylko im wiadomych. Taki system powstał za aprobatą wojskowych polityków.
Ostatnie słowo powinno należeć do dowódcy. Pamiętam, jak mój amerykański dowódca z Iraku gen. Vince opowiadał mi, że sam decydował o tym, kto będzie dowodził dywizjami w jego korpusie. A był to najsławniejszy na świecie 18 korpus, składający się m.in. z 82 i 101 dywizji. Nic dodać, nic ująć.
Zmierzam do tego, aby w tym szalonym pędzie do coraz wyższych stanowisk nie zapomniano o dobrym przygotowaniu dowódców. Pamiętano, by ich droga kariery była cierniowa. Bo im więcej cierni, tym lepszy materiał na dobrego, polowego dowódcę. To gwarancja żołnierskiej satysfakcji i skutecznego dowodzenia nawet w najtrudniejszej sytuacji.

Autor: gen. Waldemar Skrzypczak
http://www.skrzypczak.blog.interia.pl

poniedziałek, 6 lutego 2012

Starszy chorąży MARIUSZ SZOSTAK Rekordzista z 18 bpd


Starszy chorąży MARIUSZ SZOSTAK przebiegł w 2011 roku najwięcej maratonów w Polsce. Dystans 42 kilometrów 195 metrów pokonał aż 50 razy!

Maratończyk z 18 Batalionu Powietrznodesantowego w Bielsku-Białej ma 39 lat. Pierwszy bieg na dystansie ponad 42 kilometrów ukończył w 2006 roku. W sumie udało mu się to już 138 razy. Rekord życiowy – 2 godziny 46 minut 48 sekund – ustanowił w 2010 roku w Krakowie, w czasie IX Cracovia Maratonu.

„Wcale nie planowałem przebiegnięcia pięćdziesięciu maratonów. Ale kiedy zbliżałem się do tej liczby, to pomyślałem, że mogę spróbować tak dobrać starty, aby zaliczyć tę «pięćdziesiątkę»”, mówi rekordzista. W tym roku zamierza ukończyć około siedemdziesięciu maratonów. Do połowy stycznia przebiegł już trzy: zajął drugie miejsce w Chorzowie w VI Śląskim Maratonie Noworocznym Cyborg, a 14 i 15 stycznia startował w Dwumaratonie Bydgoskim. W obu zajął trzecią lokatę, a w łącznej klasyfikacji dwóch biegów był drugi z czasem 6 godzin 14 minut 5 sekund.

Od 23 czerwca do 3 sierpnia zamierza wraz z dwoma kolegami pokonać czterdzieści dwa maratony. Każdego dnia w innym miejscu w Polsce maratończycy planują przebiec ponad 42 kilometry. We wrześniu natomiast w Dolinie Trzech Stawów w Katowicach chorąży Szostak będzie reprezentował Polskę na mistrzostwach świata w biegu 24-godzinnym.

Fot. Jacek Szustakowski
Tekst: http://www.polska-zbrojna.pl

Szkolenie Zgrupowania "A" XI zmiany PKW Afganistan.


W styczniu i lutym żołnierze batalionu odbywają szkolenie na poligonie ( OSPWL Wędrzyn ). Szkolenie ma na celu przygotowanie żołnierzy do wykonywania zadań w ramach XI zmiany PKW Afganistan.

Żołnierze zgrupowania "A" 23 stycznia przemieścili się z Gliwic na poligon w Wędrzynie gdzie do 03 marca będą się przygotowywać do realizacji zadań na misji w Afganistanie. Na poligonie czeka żołnierzy certyfikacja plutonów, kompanii. Oprócz ćwiczeń ogniowych, taktycznych i zgrywających żołnierze odbędą szkolenie z SERE oraz ROE.

Na poligonie odbywa się także kontynuacja szczepień żołnierzy przed wyjazdem do Afganistanu. Żołnierze zostaną poddani także apelowi ewidencyjnemu który pozwoli sprawdzić przygotowanie żołnierzy do wyjazdu na misje pod względem formalnym.

sobota, 4 lutego 2012

Komandosi z Lublińca gotowi !


Komandosi z Lublińca zaliczyli ostatni sprawdzian przed wylotem do Afganistanu. Zastąpią kolegów, którzy od kilku miesięcy prowadzą tam z dużym sukcesem operacje specjalne.


W dniach 25.01 - 2.02.2012 w Ośrodku Szkolenia Poligonowego w Żaganiu odbyło się ćwiczenie certyfikujące pod kryptonimem „Skorpion XI”. To ostatni etap wielomiesięcznego szkolenia żołnierzy Wojsk Specjalnych do realizacji zadań w operacji ISAF. Certyfikacja pozwoliła ocenić stopień przygotowania Zadaniowego Zespołu Bojowego Wojsk Specjalnych (ZZB WS), wydzielanego z Jednostki Wojskowej Komandosów. Zespół Certyfikujacy z Dowództwa Wojsk Specjalnych sprawdzał gotowość lublinieckich komandosów do podjęcia działań zgodnie z procedurami obowiązującymi na teatrze działań. Operatorzy z Lublińca w warunkach zbliżonych do panujących w Afganistanie doskonalili umiejętności związane z prowadzeniem rozpoznania specjalnego, wykonania akcji bezpośredniej, ewakuacji rannego, wezwania wsparcia lotniczego oraz zerwania kontaktu ogniowego z przeciwnikiem. Scenariusz ćwiczenia odzwierciedlał afgańską rzeczywistość. Wywiad zdobywa informację o kryjówce poszukiwanego terrorysty, odpowiedzialnego za śmierć wielu Afgańczyków i żołnierzy koalicji. Dowództwo opracowuje precyzyjny plan. Reszta należy do ćwiczących komandosów. W trakcie akcji żołnierzy czekają liczne niespodzianki. Obiekt jest silnie broniony, jeden z żołnierzy zostaje ranny i trzeba go ewakuować, dochodzi do niespodziewanego ataku moździerzowego. Wszystko przebiega w błyskawicznym tempie. Wymaga równie błyskawicznej decyzji dowódcy grupy i doskonałego zgrania całego zespołu. Ćwiczący zdają egzamin na „piątkę” W ćwiczeniu oprócz operatorów z Lublińca udział wzięli komandosi AGATU, najmłodszej jednostki podległej DWS. Żołnierze Agatu wcielili się w rolę policjantów Oddziału Specjalnego Afgańskiej Policji (PRC). Oddział ten, szkolony od początku przez lublinieckich komandosów uchodzi za najlepszy pododdział Afgańskiej Policji i bierze udział we wszystkich operacjach prowadzonych przez komandosów z JWK. Jednostka Wojskowa NIL zapewniła wsparcie informacyjne wykorzystując m.in. bezzałogowe środki rozpoznawcze. Obserwujący ćwiczenie, Zastępca Dowódcy Wojsk Specjalnych, płk Jerzy Gut, były dowódca JW. Grom z satysfakcją obserwował działania komandosów z Lublińca. „Widzę, jak rośniecie w siłę z miesiąca na miesiąc. Jesteście gotowi. Wiem, że będziecie realizować swoją misję, tak jak wasi poprzednicy - z odwagą, poświęceniem i ogromną odpowiedzialnością” – powiedział do kończących ćwiczenie operatorów. Swojego zadowolenia nie krył również dowódca JWK – płk Ryszard Pietras, który w zdawkowym „Panowie… dziękuję” – zawarł wszystkie swoje pozytywne emocje.

Zgrupowanie Polskich Sił Specjalnych w Afganistanie to jeden z liderów pod względem efektywności wykonywanych zadań. W czasie kilku ostatnich miesięcy kończący służbę operatorzy X zmiany wykonali szereg spektakularnych operacji o najwyższym stopniu ryzyka. Były to m.in. operacje uwalniania zakładników oraz aresztowania kluczowych przywódców talibskiego terroru. W wyniku ich akcji zatrzymani zostali tak prominentni terroryści jak : Mułła Abdul Wakhil; Moulawi Mohammad Wali; Gulab Knan aka Sajfudin i wielu innych będących na liście najbardziej poszukiwanych terrorystów. Kilka dni temu żołnierze wojsk specjalnych przeprowadzili kolejną udaną akcję w wyniku której uwolniono zakładnika i aresztowano pięciu porywaczy.

Tekst:http://www.wojskaspecjalne.mil.pl/

piątek, 3 lutego 2012

Józef Kowalski- Najstarszy weteran wojny Polsko-Bolszewickiej




Józef Kowalski (ur. 2 lutego 1900 w Wicyniu) - polski podporucznik, najstarszy żyjący mężczyzna w Polsce, ostatni żyjący weteran wojny polsko-bolszewickiei.

Józef Kowalski brał udział w wojnie polsko-bolszewickiej. II wojnę światową spędził w niewoli, a po jej zakończeniu osiedlił się w Przemysławiu pod Krzeszycami. Tam pochował swoich najbliższych. Do 1990 roku prowadził gospodarstwo rolne. Gdy stan jego zdrowia się pogorszył, przekazał ziemię Skarbowi Państwa a 9 grudnia 1994 roku zamieszkał w Domu Pomocy Społecznej w Tursku. W dniu swoich 110. urodzin stał się uhonorowany Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski.

Skuteczna akcja polskich żołnierzy w Afganistanie


Żołnierze ze Zgrupowania Wojsk Specjalnych w Afganistanie przeprowadzili kolejną udaną akcję uwolnienia zakładnika.

W wyniku zakończonej sukcesem operacji uwolniono jednego zakładnika oraz zatrzymano pięciu porywaczy. Przy zatrzymanych znaleziono broń i wyposażenie, m.in. kilka karabinków AK-47, magazynki z amunicją i granaty. Zakładnikiem był pracownik afgańskiej firmy współpracujący z Prowincjonalnym Zespołem Odbudowy (PRT) w Ghazni.

W dniu, w którym uwolniono porwanego miała nastąpić jego egzekucja. Porywacze chcieli w ten sposób zastraszyć lokalną ludność i zniechęcić do współpracy z administracją afgańską i siłami koalicyjnymi przy odbudowie Afganistanu. Operację zaplanowano i przeprowadzono w ścisłej współpracy z afgańskim i polskim wywiadem oraz wsparciem żołnierzy Zgrupowania Bojowego „Alfa”.

Autor: kpt. Jacek Thomas

środa, 1 lutego 2012

Medale dla żołnierzy Polskich Sił Zadaniowych „White Eagle”


W Polskim Kontyngencie Wojskowym w Afganistanie odbyła się uroczystość wręczenia medali: Meritorious Service Medal i Army Achievement Medal.

Dowódca Polskich Sił Zadaniowych „White Eagle” gen. bryg. Piotr Błazeusz wręczył medale, przyznane za szczególne osiągnięcia podczas służby wojskowej. Meritorious Service Medal został przyznany st. sierż. David Michael Dorris, a Army Achievement Medal otrzymali: kpt. Donavon Keel Anthony oraz sierż. Charles J. Menard. Amerykańskim żołnierzom, którzy służą w ramach X zmiany PKW Afganistan, przyznano medale za utrwalanie wolności i oddanie na polu walki.

Gen. bryg. Piotr Błazeusz gratulując wyróżnienia, powiedział: Wasza profesjonalna wiedza i doświadczenie podczas misji przyczyniły się do sukcesu operacji wojskowych w najbardziej ekstremalnym środowisku. Jestem zaszczycony, że jestem Waszym dowódcą i pełnicie służbę wojskową „pod skrzydłami” Polskich Sił Zadaniowych „White Eagle”.

15 Brygada Zmechanizowana z Giżycka stanowi główny komponent X zmiany Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Afganistanie, w którym służy również około 1500 żołnierzy amerykańskich z 1 Dywizji Kawalerii z Teksasu.

Autor: Jacek Thomas

Przygotowanie rezerw

Jednym z podstawowych zadań , które czekają armię w najbliższej perspektywie, to przygotowanie rezerw osobowych na potrzeby czasu „W”. Temat w opinii wojskowych tak tajny, że albo mówią o nim szeptem albo wcale. Ale to raczej ma swoje źródło w braku pomysłu, jak się z tym uporać. A że to temat trudny, więc nie warto się nim zajmować.
Wpisy, jakie przeczytałem na blogu, skłoniły mnie do zajęcia stanowiska w tej kwestii.
Od kilku lat zaniechano procesu przygotowania rezerw osobowych. Ci, którzy odchodzą z armii, w swojej lwiej części nie dają sobie „wręczyć” przydziału mobilizacyjnego lub w ogóle nie ma dla nich miejsca. Jestem tego przykładem i wielu moich kolegów. Jesteśmy niepotrzebni.
Generalnie przyjęto, że NSR to ta część armii, która wypełniać ma vacaty do etatu „P”. I nie ma to żadnego odniesienia do etatu „W”. Choć powinno. Przy tworzeniu NSR zapomniano o rozwoju żołnierzy tej formacji, o ich doskonaleniu w systemie wojskowym. A przecież jest to najlepsza część społeczeństwa polskiego, chcąca spełniać swój obowiązek wobec Ojczyzny jako jej żołnierze.
Wzorem innych państw warto wypracować organizację Sił Rezerwowych ze stosownym dla nich systemem motywacji zarówno dla żołnierzy, jak ich pracodawców cywilnych .Tak, aby SR były autentyczne i efektywnie przygotowane. Mieści się w tym i z pewnością idea NSR. Na dzisiaj niedopracowana. Mimo, że ogłoszona sukcesem zanim zaczęła żyć swoim życiem. Nagrody za sukces podzielono. Resztę przykrywa kurtyna milczenia. Poza jedną kwestią. Jeżeli coś nie gra, to winni są jak zwykle dowódcy, którzy niezrozumiali, co „Warszawa” miała na myśli.
Z pewnością najlepszym rozwiązaniem jest tworzenie w ramach NSR zwartych pododdziałów na czele z najlepszą kadrą dowódczą. Szkolić je według potrzeb jednostek, w których funkcjonują. Przygotowywać specjalistów, którzy mają wypełnić struktury pododdziałów skadrowanych w czasie „P”. Celowym było by ich wykorzystywanie na stanowiskach etatu „W” w czasie zgrywania bojowego na poligonach.
Dowódcy powinni też mieć wiedzę, kogo spośród żołnierzy NSR można zakwalifikować na etat „P” i wówczas angażować specjalistów w zamierzenia szkoleniowe kompanii czy batalionu w danym roku. Szczególnie w czasie szkolenia poligonowego.
To na dziś temat otwarty. Scenariusze będą się mnożyć. „Z tej mąki będzie dobry chleb”.
Ważne, żeby dowódcy i żołnierze zawodowi mieli pomysł na integrację w ich jednostkach żołnierzy NSR. I żeby ci drudzy poczuli się potrzebni armii. Zabezpieczenie balkonu przed wypadnięciem kota

Autor: Generał Waldemar Skrzypczak